DUR jest kopalnią tematów ale nie samą reprywatyzacją prawnik żyje. Rzućmy więc okiem na inne tematy, które rozpalają dyskusje.
Na czoło listy powraca znów konflikt na osi: Minister Sprawiedliwości – Środowisko Sędziowskie. Tym razem ruch wykonało Środowisko informując iż KRS nie powoła asesorów z listy przesłanej przez ministerstwo.
Sędziowie argumentują swoją decyzję co do ogółu brakami formalnymi, głównie brakiem aktualnych badań lekarskich. Minister mówi o cynizmie i „niereformowalności”.
Nie mamy wglądu w dokumenty kandydatów na asesorów jakie przesłało do KRS Ministerstwo nie możemy więc ocenić czy faktycznie w aktach każdej z 265 osób znajdowały się tak poważne braki formalne, że skutkować musiały sprzeciwem wyrażonym przez KRS w trybie art. 106i §8 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych i mogła zaistnieć taka sytuacja. Bądźmy jednak realistami: czy ministerstwo w warunkach trwającego nie od wczoraj napięcia, mówiąc kolokwialnie, podłożyło by się tak KRS-owi?
Równie uprawniona i prawdopodobna hipoteza sugeruje, że członkowie KRS postanowili w tym wypadku kierować się maksymą przypisywaną Towarzyszowi Andriejowi Januariewiczowi Wyszynskiemu: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Wiadomo: kto szuka ten znajdzie. Dla postronnego obserwatora jasnym jest, że decyzja KRS wpisuje się idealnie jako kolejna odsłona w przepychance: czyje będzie na wierzchu.
A co z tymi 265 kandydatami, w których CV do końca ich kariery pozostanie zapis, że KRS wyraził sprzeciw przeciwko powołaniu ich na stanowisko asesora. Za 10 lat nikt się nie będzie zagłębiał w szczegóły leżące u podstaw tego sprzeciwu. Jeśli choć jedna osoba została tą decyzją skrzywdzona w imię „wyższych wartości” to Środowisko cofnęło się cywilizacyjnie o 2000 lat do czasów sprzed panowania Marka Ulpiusza Trajana, który już w pierwszym wieku naszej ery dojrzał do stwierdzenia:
Lepiej nie ukarać jednego winnego,
niż ukarać jednego niewinnego